środa, 9 listopada 2011

Wciągająca książka - cz.3

Teraz opowiem Wam co działo się dalej.

Kiedy już wstałem rozejrzałem się dookoła. Wszyscy patrzyli na mnie zabójczym wzrokiem. Ja podniosłem łapkę i cicho powiedziałem "Siemka". 
- Że co?
Spytał Karen marszcząc czoło.
- No, siemka to znaczy coś jak witaj.
Odpowiedziałem. Karen kiwnął głową. Potem podszedł wraz ze mną do ich wodza ( tak ten złoty koleś). Powiedział coś niezrozumiałego do Parsena ( wódz ), po czym wskazał na mnie. Wódz odpowiedział coś do Karena, i weszliśmy do namiotu. Namiot ten był niewielki, na ziemi leżała skóra z niedźwiedzia, obok rosły jakieś zielska, na samym końcu namiotu, tuż pod ścianą, mieścił się zrobiony z bambusa tron. Wódz usiadł na nim. Reszta czasu przebywała normalnie, przedstawiłem się i wreszcie poznałem ich problem. Czarny Mag został wysłany jakiś czas temu w inny wymiar. Czarny Mag nazywał się w tym wymiarze Kr... no SamiWiecieKto. Jego historia nie była zbyt ciekawa. W wieku 15 lat, jego dom spłonął. Przeżył tylko on z bratem. SamiWiecieKto zamieszkał wraz z bratem na zamku chińskim. Miał tam kuzyna, nazywał się jakoś na E.. Najprawdopodobniej Evron. Wkrótce po tym, SWK zaczął praktykować czarną magię. Przez to wszystko, zaczęły wyrastać mu wąsy. Wszyscy czarnoksiężnicy tak mają, tylko niektórzy za pomocą pewnego zaklęcia, które ja oczywiście znam, mogą ich nie mieć. K... kilkaset lat temu został wysłany w inny wymiar, trochę później rudowłosy Evron. Jedyne zdjęcie jakie przybyło nie wiadomo skąd przybyło do wioski. Oto i one:
Nagle kiedy wódz opowiadał, namiot zaczął się palić...
To klan Czarnego Maga nas zaatakował!
Wybiegliśmy szybko z namiotu. Zobaczyliśmy kilkadziesiąt szaro ubranych pand. W rękach mieli wielkie miecze,    
a ubrani byli w szare zbroje. 

Teraz przejdziemy do Sue. 
Kiedy znalazła się w naszej krainie, nie wiedziała co robić. Jednak nagle ukazała jej się ta sama ścieżka. Biegła nią, aż wreszcie dotarła do miasta, właściwie do tego co zostało. Wszystkie namioty się spaliły, a szaraki biegały po polanie. Sue różdżką spowodowała, że czas się na chwile zatrzymał. Tylko ja i Sue mogliśmy się ruszać, wybiegłem, gdy tylko ją zobaczyłem podbiegłem do niej. Sue szybko złapała mnie za rękaw, i pociągnęła za drzewa. Różdżką znów odblokowała czas i wojna toczyła się dalej. Odbijanie maczet od szarych tarcz było słychać wszędzie. Uciekliśmy w las, biegliśmy naprawdę szybko. Aż nagle na coś, a raczej kogoś wpadliśmy. Zobaczyliśmy niewielkiego szaraka, nie miał on przy sobie maczety, ale za to jego ręce błyszczały na fioletowo. Sue wyciągnęła rękę przed siebie, postać owa była duchem! Krzyczeliśmy na cały las, oczywiście uciekaliśmy, a postać zniknęła. 
Jakąś godzinę później, wróciliśmy do wioski. Wszystko było spalone, a ludzie przeklinali pod nosem. Podeszliśmy i Sue powiedziała :
- Słuchajcie, pomożemy Wam, jeżeli Wy wyślecie nas z powrotem do domu.
Lud ucichł i popatrzył na Sue.
- Niby jak chcesz to uczynić? To tak jak kuć kamień w kopalni Czarnego Maga!
Powiedział drwiącym głosem, jakiś mężczyzna.
- Mamy pewien plan!
Szybko odpowiedziałem. Złapałem Sue za ramię i powiedziałem szeptem :
- Masz jakiś plan?!
- Jasna sprawa.
Odpowiedziała z uśmiechem Sue.
Była już noc, zaklęciem naprawiliśmy wioskę, namioty stały jak dawniej.
My spaliśmy w jednym z nich. Kiedy się obudziliśmy, a było naprawdę wcześnie, wyszliśmy z namiotu.
Wszyscy ludzie normalnie pracowali, targi były otwarte, a kobiety siekały motyką różne rośliny. Żółte dzieci biegały, chyba bawiły się w berka. Berek ten, wyglądał trochę dziwnie. Jedno z nich rzucało w innych kokosem, wtedy to następna osoba była "rzucającym". 
Zjedliśmy śniadanie, tj. Ryba z różnymi owocami. Popijaliśmy winem z dzikiej róży, spokojnie, nie było one z alkoholem.
Po skończonym śniadaniu oboje wyciągnęliśmy różdżki.
Pomachaliśmy nimi i nagle polane otaczał pół okręg. Była to tarcza.
Potem wyczarowaliśmy zielonego smoka, oczywiście widzieli go tylko Ci, co stali za okręgiem.

Ciąg Dalszy nastąpi.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz